KROPLA W MORZU POTRZEB... czyli wszystko o pakowaniu
Wielokrotnie spotkałam się z opinią, że pakowanie to jedna z najprzyjemniejszych
części podróżowania....niestety, pakować się nie lubię,
nie potrafię!
Na szczęście w moim domu mieszka ekspert pakowania, który
wykorzysta każdy centymetr kwadratowy walizki, torby czy obojętnie jakiego
ekwipunku w sposób doskonały.....kto to? niezawodna MAMA!
Z drugiej strony jestem osobą, która lubi mieć wszystko ze sobą i jest
przygotowana na każdą okoliczność. Moja dewiza to: "Lepiej, żeby zostało, niż
czegoś zabrakło".
Wybierając się na cały rok "na koniec świata", do kraju,
którego obyczaje są Ci całkowicie (no może
w znacznej części) obce... nie mówiąc już o języku, kiedy w sklepie będziesz zastanawiać
się, czy aby na pewno dziś wieczorem nie umyjesz sobie zębów kremem do rąk!....Zaczynasz mieć wrażenie, że potrzebujesz zapakować do swojej walizki dosłownie
wszystko!
Po chwili zastanowienia, a raczej zawieszenia w jakieś próżni myślowej,
odzyskujesz świadomość i zdajesz sobie sprawę, że jedziesz do Państwa Środka,
do kraju, gdzie jego obywatele nastawieni są na masową produkcję dosłownie
wszystkiego.
Tak więc, czy wniosek nie powinien brzmieć, że możesz pojechać z
praktycznie pustą walizką ?!
Ponadto, masz świadomość, że całe swoje życie musisz
zapakować do 23 kg walizki i małej 8 kg torby podręcznej. Pocieszający jest fakt, że dodatkowo mogę wziąć laptopa bądź torebkę.
Mętlik...decyzje....
zaczynam więc pakowanie! Wykładam wszystkie rzeczy, które chce zabrać, nie licząc
tych przedmiotów, które zaczęłam kompletować pół roku wcześniej, gdy tylko w
mojej głowie zapadła ta szalona decyzja oraz później, kiedy zostało to
oficjalnie potwierdzone pismem z mojej uczelni.
Mój pokój wygląda jak po przemarszu wojska. Siedzę na środku i zastanawiam się: gorące lato, a z drugiej strony przeraźliwa zima w ciasnym, chińskim
akademiku… bez ogrzewania!
Idziemy na kompromis!
Numerem jeden na mojej liście są
swetry i bluzy ! W takim przypadku warstwy ubrań to moi sprzymierzeńcy.
Kolejnymi rzeczami, które zapełniają torbę to kilka par spodni i bluzki. Największe
gabaryty posiadają kurtki zimowe.... tak więc dziękuję niebiosom za worki próżniowe,
które nabyłam za grosze w PEPCO !!!
Buty... zmora, a za razem nałóg każdej kobiety... z 15 wystawionych par,
redukuje do 6. Każda para z innego "kalibru" stylu (żeby przygotować
się na niejedną okazje czy tez niespodziankę), ale liczę na dobrodziejstwo
metek "made in China" i jestem gotowa na wielkie zakupy.
Tak na
marginesie, rada dla następnego rocznika cały pierwszy semestr to praktyki
i podróże po Chinach, długie wycieczki i wędrówki...warto zainwestować w stabilne
i wygodne buty!
Znajduje się również miejsce na letnie ciuchy, biorąc pod uwagę ze przyjedziemy
do Changshy w gorącym okresie...
Niezbędne kosmetyki na pierwsze dni oraz te dla urody, zaufanych marek, których
jak się obawiam nie znajdę w Chinach.
W podręcznym ląduje jeszcze mały ręcznik i zestaw niezbędnych kosmetyków w
rozmiarze mini (tym dopuszczanym przez kontrole na lotniskach). Lot z dwoma przesiadkami oraz 12sto godzinne oczekiwanie na samolot
z Pekinu do Changshy nie będą łatwe.
Jako niezbędnik uznaję też poduszkę podróżną, porządnie naładowany telefon
(plus przenośna ładowarka) ze zaktualizowana playlistą i mnóstwem e-booków, aparat, niezbędnik architekta krajobrazu w postaci kilku sztuk ołówków, markerów
i wzorników.
Na koniec elementy apteczki, takie oczywiste, ale jak ważne! Trochę plastrów, maści
na ukąszenia i otarcia, witaminy oraz najpotrzebniejsze: coś na BIEGUNKĘ....słyszałam
to wiele razy nie tylko od poprzedniego rocznika, ale sama również wiem, że każda
kuchnia może zaskoczyć! Nie wspominając o tym, że zmieniamy całkowicie klimat i minie trochę czasu nim nasze żołądki i nie tylko się zaaklimatyzują ;)
Niby wszystko, ale nadal (z reszta jak zwykle) odnoszę niedające
mi spokoju wrażenie, że czegoś zapomniałam...choć tak długo szykowałam się na
ten wyjazd.
Mamo, dzięki za cierpliwość! ♡
K.
1 komentarze :