Gotujemy po chińsku!
Przy okazji wizyty w domu naszej
chińskiej przyjaciółki mieliśmy możliwość zapoznania się z tajnikami Kuchni
Państwa Środka. Tym razem nasza perspektywa zmieniła się, nie byliśmy już TYLKO
smakoszami. Dzielna Siwen uczyła nas też gotować! Oczywiście, ze składki na
produkty nici, chińskiej gościnności nie ma przecież końca. A szykowała się nie
lada uczta.
Zaczęliśmy od przygotowania raków
oraz węgorzy, w czym akurat, ze względu na nikły poziom zaawansowania,
uczestniczyliśmy raczej biernie. Potem każdy z nas przygotował po jednym daniu,
co polegało na tym, że z przejęciem mieszaliśmy w woku (taka chińska głęboka
patelnia) to, co wcześniej przygotowała, pokroiła, a następnie nam do tego woka
wrzuciła Siwen. Nasza przyjaciółka dodawała produkty, kontrolowała, mówiła jak
przyprawiać, a my MIESZALIŚMY. Co I tak nas czasem przerastało, bo wok przy
chińskim gotowaniu postawiony jest na duży ogień, przez co wszystko łatwo się
przypala. Przynajmniej Polakom :D
Generalnie większość dań
przygotowuje się według tego samego schematu:
1 Zaczynamy
od pokrojenia mięsa na prze-drob-niu-teń-kie kawałeczki-kawalątki. Straciłam
cierpliwość po kilku ciachnięciach. Chwilę później Siwen kończyła już kroić.
2 Dodajemy
do mięsa po łyżeczce: mąki kukurydzianej, sosu sojowego, odrobinę soli oraz
oleju. Odstawiamy na chwilę, żeby się smaki przeszły.
3 W
międzyczasie przygotowujemy warzywa do danego dania wymagane. Czyli
najprawdopodobniej kroimy je na maluteńkie kawałeczki.
4 Smażymy
wszystko na głębokim oleju, w woku,
na dużym ogniu.
5 Przyprawiamy,
mieszając. Zazwyczaj używane przyprawy to: czosnek drobno siekany, sól,
wzmacniacz (taki kurczak, czy też bulion, w granulkach, powiedzmy, że tutejsze
warzywko, ale bez warzyw :D), sos sojowy (ale jest ich kilka rodzajów)
6 Podajemy
ciepłe, jako danie „wspólne”, czyli „do podziału”. Każdy sięga tyle razy, ile
potrzebuje, dokładając sobie odpowiedniego dania do własnej miseczki z ryżem. A
że dań jest zazwyczaj kilka, zależnie od ilości osób biorących udział w uczcie,
nie da się podczas chińskiej kolacji nudzić J
7 Chińska
ciekawostka: Sprawdzamy, czy olej jest wystarczająco ciepły za pomocą pałeczki.
Jeśli po włożeniu jej do oleju pokażą się bąbelki jest to znak, że można już
smażyć.
8 Niestety,
nie jestem w stanie określić dokładnych proporcji przypraw, tak samo jak i
pozostałych produktów użytych do stworzenia opisywanych potraw. Nasza gospodyni
doprawiała na podstawie smaku: własnego, a czasem też mojego (niestety, nie
toleruję dań zbyt pikantnych, mimo tylu miesięcy w jednej z najpikantniejszych
chińskich prowincji).
Wieprzowina z papryczkami
Na początku chwilę smażymy na
rozgrzanym oleju same papryczki, ściągamy je z woka. Znowu nagrzewamy olej,
przez chwilę podsmażamy na nim czosnek a następnie wrzucamy uprzednio
przygotowane mięso. Smażymy około minuty. Dodajemy papryczki, następnie sos
sojowy, sól, wzmacniacz. Nie można zapomnieć o mieszaniu, dużo i szybko!
Ściągamy lekko podsmażone mięso z woka. Następnie nalewamy olej
Wieprzowina – boczek z groszkiem
Na początku chwilę smażymy bez
oleju, bo mięso samo w sobie jest tłuste. Po chwili ściągamy je do miseczki. Do
woka dodajemy olej, wrzucamy do niego groszek a po chwili też "Warzywo Babci" (które podobno z powodzeniem zastąpić można naszą swojską kapustą). Mięso
może wrócić do woka po tym, jak chwilę na rozgrzanym oleju podsmażymy posiekany
czosnek. Następnie dodajemy sos sojowy do owoców morza, zwykły sos sojowy, sól,
wzmacniacz, a także pastę z chilli.
(to danie smakowało nam najmniej
:P)
Wołowina z papryczkami i kolendrą
Podczas marynowania wołowiny, oprócz
wymienionych wcześniej już składników, należy dodać odrobinę mocnego chińskiego
alkoholu. W naszych warunkach sprawdzi się wódka.
Najpierw należy chwilę podsmażyć
drobno pokrojone papryczki (chilli, żółtą, która jest bardzo pikantna oraz
zieloną, również dość ostrą) na głębokim oleju. Po około pół minuty warzywa trzeba
zdjąć z woka. Następnie nalać olej do woka, a gdy się nagrzeje dorzucić
posiekany czosnek i imbir również drobno pokrojony (w takie Słupeczki-paseczki
na przykład). Dorzucić wołowinę, smażyć około minuty, dodać papryczki. Na
koniec dodajemy sos sojowy, sól, wzmacniacz, kminek oraz kolendrę.
Wieprzowina – boczek z bakłażanem
Bakłażana należy obrać, pokroić w
paski i podsmażyć na oleju. Należy pamiętać, ze ma on duuużą tendencję do
„spijania” oleju, z którego trzeba go potem ostrożnie odsączyć, zdjąć z woka,
podsmażyć drobno posiekany imbir, dodać do niego mięso i dopiero wtedy bakłażan
na woka może wrócić. Smażymy, doprawiamy (czosnek, sos sojowy, wzmacniacz) i
gotowe.
Węgorz
Węgorza myjemy z krwi i kroimy na
kawałki. I w tym momencie na patelni, bez tłuszczu, podsmażamy węgorza z
chińską mieszanką przypraw. Po umyciu woka nalewamy do niego oleju, dajemy
węgorze, następnie troszkę „Warzywa Babci” i groszek. Następnie dodajemy trochę
wędzonki, najlepiej wiejskiej, kwiatek anyżu, czosnek, zielone, wcześniej na
kawałki pokrojone ogórki (w takie, powiedzmy, ćwiartki). Dodajemy znowu
„Warzywo Babci”, odrobinkę, dla smaku i całość zalewamy bulionem. Dusimy
całość, w międzyczasie dorzucając suszone chilli. Czekamy do zagotowania i
wtedy zaczyna się zabawa z przyprawami. Dodajemy: odrobinę alkoholu, Seafood
Soy Souse, , sos sojowy, sól, wzmacniacz. Na koniec także trochę zielonej,
pikantnej papryczki i jakaś bordowa, chińska zielenina, nie udało mi się jednak
dojść do tego, co to jest.
Raki z imbirem
Na oleju smażymy przyprawę
syczuańską (suszone bordowe owoce rośliny o wdzięcznej nazwie "hua jiao", które nie dość, że są bardzo
pikantne, to czasem wywołują dziwne wrażenie niemalże cierpnięcia języka),
wrzucamy raki (które przed ugotowaniem są szare! To pod wpływem temperatury
nabierają znanego nam, czerwonego koloru), dodajemy imbir, kwiatek anyżu,
kawałek cynamonu (takiego w drewnie, nie w proszku) oraz znany nam już zestaw
przypraw (sól, wzmacniacz, czosnek, imbir). Całość zalewamy bulionem, można
dodać kości, na którym bulion był być może gotowany, by wzmocnić smak. Dusimy. Po
zagotowaniu dodajemy drugą turę przypraw: sos sojowy, Seafood sos sojowy, sól,
wzmacniacz, znowu nieznana bordowa zielenina.
I gotowe! Szybko, łatwo, a jak
przyjemnie!...
mj
0 komentarze :