Podczas gdy my każdego dnia z
zachwytem odkrywamy kolejne uroki Chin, nasi chińscy przyjaciele, którzy
zostali w Polsce, mają szczęście poznawania coraz to nowszych miejsc naszego kraju.
Drugi semestr ich pobytu w Polsce
polega bowiem na odbywaniu praktyk zawodowych w trzech różnych miejscach. Grupę
podzielono na trzy zespoły, które kolejno, po 5 tygodni, spędzały czas we
Wrocławiu, Ciechanowicach lub w okolicach Jeleniej Góry.
Wrocław przywitał naszych Chińczyków
praktykami odbywanymi w biurze projektowym Uniwersytetu Przyrodniczego. W dużym
stopniu ich zadanie polegało na wykonywaniu odręcznych rysunków architektury
Wrocławia. Ze względu na to, że jest to dziedzina, do której przykłada się w
Chinach dużo uwagi, rysunki są dopracowane i estetyczne (nie raz, oj nie raz,
patrzyliśmy na nie z zazdrością!...).
Praktyki w Ciechanowicach
polegały na pracach porządkowych przy Pałacu. A ponieważ był to już czas
jesieni, spadające liście stawały się uciążliwymi towarzyszami codziennych
zmagań z Porządkowaniem Przestrzeni.
W przypadku Jeleniej Góry, mieli
Chińczycy okazję pracować dla Karkonoskiego Parku Narodowego. I tutaj miały
użytek ich umiejętności plastyczne, przydatne podczas rysowania karkonoskich
owadów. Każdy z zespołów znalazł jednak czas na wędrówki po górach, a Śnieżkę
zdobyto!
Trochę martwiliśmy się, jak
będzie u nich wyglądała Wigilia i czas Bożego Narodzenia. Bo chociaż,
oczywiście, nie są to święta obchodzone w Chinach, to jednak wszechobecna atmosfera wywołuje ciekawość, a
my chcielibyśmy podzielić się naszymi tradycjami!... Rozwiązanie znalazło się
jednak samo – rodzina, u której nasi znajomi mieszkali w Ciechanowicach
zaprosiła ich do siebie. Mieli więc Chińczycy okazję spędzić święta w rodzinnej
atmosferze, a samo zaproszenie świadczy o więzi, która powstała między nimi, a
gospodarzami!... :D
Teraz, kiedy praktyki się dla
nich skończyły, znalazł się i czas na dalsze podróże, tym razem Europa
Północna, Szwecja, Norwegia, a także Austria, Węgry, Szwajcaria… My w tym
czasie już nie możemy się doczekać powrotu naszych przyjaciół do Changshy,
jeszcze tylko miesiąc!...
Wigilia na obczyźnie
08:20
Unknown
0
Comments
08:20 Unknown 0 Comments
Święta Bożego Narodzenia to
między innymi czas spędzony w rodzinnym gronie, a my jesteśmy tak daleko od
domu, że aż trudno wyobrazić sobie większy dystans. Teraz akademik jest naszym
domem, a znajomi rodziną. By nie tęsknić tak bardzo za tymi, których
zostawiliśmy w Polsce i miło spędzić świąteczny czas, zabraliśmy się do
szykowania Wigilii.
Zakupy, dekoracje, lista gości, gotowanie… zadania rozdzielone. Każdy z mniejszym lub większym zapałem zabrał się do pracy. Na początku było ciężko, zwłaszcza, że nienasyceni piosenkami typu „Last Christmas” granymi normalnie we wszystkich autobusach czy sklepach, nie czuliśmy tej magicznej atmosfery. Dopiero dwa dni przed Wigilią kiedy nadchodził czas szykowania pierogów, ciast, sałatek, poczuliśmy smak zbliżającego się Święta oraz licznych niespodzianek.
Zakupy, dekoracje, lista gości, gotowanie… zadania rozdzielone. Każdy z mniejszym lub większym zapałem zabrał się do pracy. Na początku było ciężko, zwłaszcza, że nienasyceni piosenkami typu „Last Christmas” granymi normalnie we wszystkich autobusach czy sklepach, nie czuliśmy tej magicznej atmosfery. Dopiero dwa dni przed Wigilią kiedy nadchodził czas szykowania pierogów, ciast, sałatek, poczuliśmy smak zbliżającego się Święta oraz licznych niespodzianek.
Każdy z nas postanowił zaprosić
kogoś z bliskich znajomych, przyjaciół, więc kolacja szykowana dla dwudziestu
pięciu osób stała się nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza, że do dyspozycji mięliśmy
tylko dwa palniki, dwa woki, patelnię i nowo zakupiony piekarnik.
O tym, że trudno nam będzie przygotować niektóre tradycyjne potrawy, wiedzieliśmy już na etapie zakupów, ale dopiero w trakcie przygotowań okazało się, jak dużą kreatywnością musimy się wykazać. W pierogach ruskich do farszu zamiast białego sera musieliśmy użyć czegoś przypominający ser topiony i mascarpone. Dodatkowo po rozmrożeniu farsz ten zaczął pływać. Aby zgęstniał, postanowiliśmy odparować nadmiar wody smażąc go na patelni. Inne pierogi, które miały być z kapustą i z grzybami ostateczne były z kapustą pekińską, uszka zrobione były z grzybów shitake, a barszcz… Po obraniu dwóch kilogramów buraków okazało się, że nie są one burakami, tylko innymi czerwonymi warzywami przypominające buraki tylko z wyglądu. Skończyło się na tym, że zamiast barszczu na naszym stole królowała tradycyjna pomidorowa z kluskami zrobionymi z resztki ciasta po pierogach. Poza tymi nowościami mieliśmy także między innymi fasolę z kapustą, krokiety, sałatki warzywne, piernik, szarlotkę czy dania przygotowane przez niektórych zagranicznych gości.
O tym, że trudno nam będzie przygotować niektóre tradycyjne potrawy, wiedzieliśmy już na etapie zakupów, ale dopiero w trakcie przygotowań okazało się, jak dużą kreatywnością musimy się wykazać. W pierogach ruskich do farszu zamiast białego sera musieliśmy użyć czegoś przypominający ser topiony i mascarpone. Dodatkowo po rozmrożeniu farsz ten zaczął pływać. Aby zgęstniał, postanowiliśmy odparować nadmiar wody smażąc go na patelni. Inne pierogi, które miały być z kapustą i z grzybami ostateczne były z kapustą pekińską, uszka zrobione były z grzybów shitake, a barszcz… Po obraniu dwóch kilogramów buraków okazało się, że nie są one burakami, tylko innymi czerwonymi warzywami przypominające buraki tylko z wyglądu. Skończyło się na tym, że zamiast barszczu na naszym stole królowała tradycyjna pomidorowa z kluskami zrobionymi z resztki ciasta po pierogach. Poza tymi nowościami mieliśmy także między innymi fasolę z kapustą, krokiety, sałatki warzywne, piernik, szarlotkę czy dania przygotowane przez niektórych zagranicznych gości.
Atmosfera była niesamowita,
ciepła i rodzinna, a wspólne dzielenie się opłatkiem sprawiło, że niejednemu z
nas w oku zakręciła się łza.
Każdy miło spędził czas rozmawiając i śpiewając kolędy. Do tego chyba wszyscy byliśmy w tym roku grzeczni, bo każdemu święty Mikołaj zostawił coś pod choinką.
Każdy miło spędził czas rozmawiając i śpiewając kolędy. Do tego chyba wszyscy byliśmy w tym roku grzeczni, bo każdemu święty Mikołaj zostawił coś pod choinką.
Jesteśmy
pewni, że wszyscy na długo zapamiętają te wspaniałe Święta, spędzone w
egzotycznych Chinach razem z ludźmi pochodzącymi z czterech różnych
kontynentów.
Świętowanie czas zacząć..!
17:56
Unknown
0
Comments
17:56 Unknown 0 Comments
Ponad miesiąc temu zostaliśmy zaproszeni na przestawienie świąteczne na naszej uczelni. Nikt z nas nie spodziewał się, że my też tam będziemy występować..! Nie wiedzieliśmy całkowicie jak to ma wyglądać i jak się za to wszystko zabrać. Jak pokazać w 15 minutach nasze tradycje i zwyczaje?
Początkowo chcieli wynająć stadion... stanęło na auli na campusie. Występowaliśmy jako pierwsi. Na pierwszy ogień krótko i zwięźle o naszych tradycjach. A potem... największa atrakcja! Zaśpiewaliśmy trzy kolędy. Zaangażowaliśmy naszych widzów, na ekranie wyświetlimy teksty. Poradzili sobie z nimi bardzo dobrze klaszcząc do rytmu i machając!
Chińczycy kochają święta, wszyscy życzą sobie Merry Christmas i obrarowują się jabłkami. Tak.. jabłkami! My też swoje dostaliśmy! :D
Jest to chyba najlepszy moment, żeby wszystkim Wam drodzy
Czytelnicy (kochana Rodzino i Przyjaciele, hehe) złożyć najserdeczniejsze
życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Radości, miłości i wycieczki do
Chin!
md
Przemyślenia "po"
19:54
Unknown
0
Comments
19:54 Unknown 0 Comments
Te dwa tygodnie spędzone na
podróży po Chinach pozwoliły nam zobaczyć niezliczoną ilość pięknych miejsc,
spotkać ciekawych ludzi, przeżyć wiele niesamowitych chwil. Byliśmy w
najbardziej atrakcyjnych zakątkach, przyciągających codziennie miliony
turystów, zarówno zagranicznych, jak i chińskich. Nawet nam trudno było
momentami uwierzyć w to, jakimi szczęściarzami jesteśmy – oto rzeczy, o których
mogliśmy do tej pory tylko poczytać, zobaczyliśmy na własne oczy.
Doświadczyliśmy na własnej skórze.
Nieoceniona jest lekcja
architektury krajobrazu, którą nam dano. Tradycyjne ogrody chińskie,
zróżnicowane kompleksy parkowe, niezwykle nowoczesne rozwiązania zieleni
wielkich miast. Przyglądaliśmy się metamorfozie myśli projektowej, która tym
samym pokazała, jak na przestrzeni lat zmieniały się potrzeby odbiorców,
estetyczne oraz użytkowe. I choć kanon piękna uległ dużej zmianie, wciąż dawne rozwiązania
wzbudzają podziw. Z nich też chętnie czerpią współcześni projektanci, bawiąc
się stylem, nawiązując do tradycyjnych elementów wzbogacanych nowymi pomysłami.
I to właśnie te założenia zrobiły na mnie największe wrażenie.
Próba podsumowania naszych
praktyk jest trudnym zadaniem. Ponieważ nie był to wyjazd służący tylko „studiowaniu”,
stricte naukowy. Dla wielu z nas była to największa z dotychczasowych podróży,
podróż życia.
Wiele się nauczyliśmy, to jasne.
O ludziach, miejscach, historii i tradycjach Chin. Dużo też dowiedzieliśmy się
o sobie. Zżyliśmy się bardzo, jako grupa, która od dawna nie jest już zbiorem
przypadkowych osób. Każdy z nas ma swoje miejsce, zadania, uzupełniamy się,
stając się dla siebie tutejszą, małą chińską rodzinką. Nadchodzące święta, choć
spędzane tyle tysięcy kilometrów od naszych domów, spędzimy razem. I nie będzie
to dla nas smutnym obowiązkiem. Oczywiście, tęsknota za naszymi rodzinami
powoli zaczyna doskwierać. Ale przecież mamy siebie!...:)
mj
Wielki Mur Chiński!
01:57
Unknown
0
Comments
01:57 Unknown 0 Comments
Wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i
Przyrodniczego UNESCO Wielki Mur ciągnie się tysiącami kilometrów przez
pustynie, wzgórza i równiny.
Nazywany jest też Wanli Changcheng 万里长城, czyli Mur Długi na 10 000 li. Li jest to chińska
jednostka odległości. 10 000 nie powinno być tutaj traktowane dosłownie i
oznacza raczej "nieskończoną długość" muru.
8 zdeterminowanych Polaków, 7 dziewczyn i jeden chłopak
pragnący zobaczyć Wielki Mur. Coś tak odległego. Nikt z nas przecież nie
przypuszczał, że kiedykolwiek będziemy mieć możliwość zobczyć jeden z siedmiu
nowych cudów świata..!
Plan był taki, żeby wyjść bladym świtem, ale wiadomo...
nigdy tak nie wychodzi. Najpierw śniadanko. Pyszne placki z jajkiem i
warzywami. Dodatkowo trzeba było zrobić zapasy na cały dzień. Baozi, jogurty
(najpyszniejszy pekiński jogurt sprzedawany tylko w stolicy!) oraz owoce.
Wyprawa jak na wojnę.
Tym razem byliśmy całkowicie zdani na siebie. Nasz wierny towarzysz
podróży- Kaiqin „wziął wolne”, ale dał nam dokładne instrukcje jak dotrzeć do
Badaling. Jest to najbardziej popularny oraz najlepiej zachowany odcinek
Wielkiego Muru. Dostać się tam można na kilka sposobów. My wybraliśmy szybszy i
tańszy sposób- pociąg. Jednak już na dworcu kolejowym pojawił się problem.
Bilety na godzinę 10 i 11 zostały wyprzedane. Mieliśmy do wyboru albo zaczekać 4
godziny na odjazd kolejnego pociągu lub poszukać dostępnych połączeń
autobusowych. Wybraliśmy drugą opcję. Łatwo nie było. Musieliśmy pojechać metrem
na dworzec autobusowy. Tam nie potrafiliśmy znaleźć przystank autobusowego.
Pytaliśmy dosłownie wszystkich, mało kto mówi tu po angielsku. Nasz kolega
Chińczyk, obudzony ze słodkiego snu, pomógł nam posprawdzać dostępne
połączenia. Dwie możliwości- autobus numer 877 lub 919. Kolejki ludzi. Chaos a
zarazem bardzo dobra organizacja.
Takie rzeczy, tylko w Chinach! Poczuliśmy
ogromną radość, jak tylko wsiedliśmy do autobusu. Udało się!! Jedziemy! Bilety
kupuje się już w środku podczas jazdy. Dziwny zwyczaj. Koszt biletu w jedną
stronę 12 juanów.
Jesteśmy. Tłum ludzi. Spodziewaliśmy się tego, ale chyba nas
to trochę przerosło. Dużo sklepów, wszechogarniający kicz. Widoki za to piękne.
Mimo potęgi umocnień Wielki Mur nie spełniał nigdy roli
fortyfikacji zdolnej przeciwstawić się długiemu oblężeniu przez silną armię.
Mógł co najwyżej spełniać rolę systemu wczesnego ostrzegania. Do przekazywania
wiadomości alarmowych na wypadek zbliżania się nieprzyjaciół służyły wieże
sygnalizacyjne rozmieszczone co 100 metrów. Skuteczna komunikacja wzdłuż muru
była możliwa za pomocą syngałów dymnych, ognisk, bębnów i dzwonów.
Spotykamy Polaków! Radzą nam, aby na skrzyżowaniu skręcić w lewo.
Trasa ta jest mniej turystyczna, a widoki podobne. Na prawo droga prowadzi do
najwyższego punku i przyciąga tłumy Chińczyków.
Co chwilę przystajemy. Zdjęcie za zdjęciem. Co chwilę, ktoś znów
prosi o zdjęcie. Ale jak tu odmówić? Wycieczka klasowa, cała chińska rodzinka i
kolejny pstryk!
Mur się ciągnie. Nie ma końca. Wchodzimy na kolejne stopnie
niekończących się schodów. W górę, w dół. A każdy stopień ma inną wysokość.
Jeden 15 cm, a kolejny już 45cm. Miejscami podejścia na murze są bardzo strome.
Trzeba uważać, nie trudno jest się potknąć. Nam się udało, cali zdrowi i bardzo
szczęśliwi. Przed nami jeszcze tyle miejsc do zobaczenia!
md.
Zakazane miasto
04:05
Unknown
0
Comments
04:05 Unknown 0 Comments
Nadszedł w końcu ten dzień! Po kilkunastu godzinach w wagonie
sypialnym pociągu osobowego dotarliśmy do ostatniego celu naszej podróży. Po
Szanghaju nadszedł czas na Pekin, po chińsku Beijing.
Pekin, czyli Północna Stolica, jest drugim co do wielkości,
zaraz po Szanghaju, miastem w Chinach. Liczba jego mieszkańców sięga 20
milionów (choć jest to liczba sprzed kilku lat, pewnie teraz ludzi jest jeszcze
więcej). Na przestrzeni setek, ba!, tysięcy lat (początki sięgają pierwszego
tysiąclecia p. n. e.) Bijing pełnił rolę ośrodka kulturalnego, handlowego. Z
niego cesarz zarządzał krajem. Z tego powodu w XV wieku powstał robiący ogromne
wrażenie na zwiedzających kompleks budynków, zwany Zakazanym Miastem.
Na Zakazane Miasto składają się liczne pałace, bramy wjazdowe
oraz mury obronne z wieżami, brukowane place, a nawet ogrody i parki. Wzdłuż
wyznaczonej względem kierunków Północ-Południe osi usytuowano bramy wjazdowe,
prowadzące do poszczególnych części.
Charakterystyczne, żółte dachówki, miały prawo znajdować się
tylko na dachach posiadłości cesarskich, tak samo jak pięciopalczasty smok, symbol
władzy.
Nie sposób jest zwiedzić nawet niewielkiej części z 800
znajdujących się na stosunkowo niewielkiej przestrzeni budynków. Mimo symetrii
oraz wynikającej z niej harmonii, trudno odnaleźć się w przestrzeni, wyposażonej
w liczne przejścia, aleje i inne elementy.
Tłumy Chińczyków jakoś tutaj nikną. Mimo historycznego
otoczenia, wciąż nasze europejskie buzie stanowią atrakcję i pretekst do
zdjęcia dla niektórych zwiedzających.
Poczucie ogromu nie opuszcza nas nawet po przejściu przez
ostatnią bramę. Choć wrażenie spowodowane przejściem przez znajdujący przed
Zakazanym Miastem plac Tian’anmen również pozostało. Z tymi trochę mieszanymi
uczuciami zapuściliśmy się w meandry alejek. Tyle wciąż jest w Pekinie miejsc
do poznania!...
mj
Ogród botaniczny Chenshan w Szanghaju
05:06
Unknown
0
Comments
05:06 Unknown 0 Comments
Ogród botaniczny w Szanghaju znajduje się około 30 km od
centrum miasta. Składa się z 35 ogrodów tematycznych i zajmuje przestrzeń 200
hektarów. Ogromna przestrzeń! Ciężko zobaczyć wszystkie najciekawsze i
najpiękniejsze miejsca, ponieważ wszystko tutaj zapiera dech w piersi.
Zatrzymywałam się co krok, żeby zrobić kolejne takie samo zdjęcie, tylko z
innej perspektywy. Spędziłam tam ponad 4 godziny i nie mogę się doczekać kiedy
znowu tu wrócę! Nie udało mi się zobaczyć wszystkiego. Pogoda niestety znów nie
dopisała. Zdecydowanie lepiej byłoby wybrać się wiosną, kiedy wszystko w
ogrodzie zakwita.
Plan ogrodu zawarty jest w okręgu, który zawiera jezioro,
ogród wewnętrzny i górę Chenshan. Zgodnie z ideą projektu pierścień symbolizuje
kulę ziemską, góra i niebo odbijające się w jeziorze definiowane są jako
tradycyjne chińskie motywy. Wydzielone są też poszczególne kontynenty i zostały
zróżnicowane ze względu na roślinność tam występującą. Ogród powstał tuż przed
EXPO 2010 w Szanghaju, którego slogan głosił: „Better city, better life”. Koszt
całego przedsięwzięcia wyniósł niecałe 320 milionów dolarów..!
Najczęściej odwiedzanym miejscem jest Quarry Garden, który
został idealnie wpasowany w teren byłego kamieniołomu. Projekt został oznaczony
wieloma nagrodami, w tym prestiżowej organizacji American Society of Landscape
Architects (ASLA). Imponująca konstrukcja schodów z zadaszeniem ze stali prowadzi
do tafli jeziora. Schodząc po wijących się schodach po prawej stronie widzę
skały, po lewej głębię jeziora wraz z widokiem na jedyny wodospad w Szanghaju!
Następnie przechodzę przez drewniane pomosty, aby dotrzeć przez tunel w górze
do Ogrodu Tradycyjnej Medycyny Chińskiej.
Z północnej części ogrodu podziwiam rośliny tropikalne,
które znajdują się w szklarniach o morfologicznej formie budynków. Znajdują się
tu gatunki z każdej strony świata. Imponującą kolekcję można podziwiać również
z podwyższonych, szklanych ścieżek.
Na terenie ogrodu znajduje się plac zabaw dla dzieci. Nie
jest to typowy plac zabaw! „Bezpieczne” nawierzchnie pokrywają małe górki, na
których maluchy mogą się bawić. Nawet my, mimo deszczowej pogody, nie mogliśmy
się powstrzymać i spróbowaliśmy wszystkich atrakcji. Obok placu zabaw na
jeziorze jest mała wysepka, na której znajduje się dom na drzewie.
Blind Garden- przeznaczony dla osób niewidomych i
niedowidzących jest jednym z ogrodów tematycznych. Zaprojektowany został tak,
aby w sposób celowy i zintensyfikowany oddziaływać na zmysły pozawzrokowe. Czerwone
barierki, tablice napisane Brajlem, nawierzchnie z różnych materiałów. Rośliny zostały
dobrane w taki sposób, aby wydzielały intensywny zapach oraz posiadały
różnorodne faktury i kształty liści i kwiatów.
Ponadto, warto zobaczyć ogrody Ameryki Północnej, w
zachodniej części, gdzie stworzono suche potoki z roślinności i kamieni. Trafiłam
tam trochę przypadkowo. Prostota, a zarazem sztuka kompozycji roślinnej zrobiła
na mnie największe wrażenie.
Mam nadzieję, że uda mi się tu wrócić na wiosnę!
md
Dla zainteresowanych :)))
1. http://landarchs.com/is-chenshan-botanical-garden-the-new-way-to-learn-and-relax/
2. http://www.landezine.com/index.php/2015/02/chenshan-botanic-garden-shanghai-valentien-landscape-architects/
3. http://www.valentien.de/fileadmin/user_upload/Intro/Botanischer_Garten_Shanghai/Botanischer_Garten.pdf
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)
Blog studentów kierunku architektura krajobrazu specjalności Tradycje
chińskie i polskie w kształtowaniu krajobrazu (Chinese and Polish tradition in shaping of the landscape) na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu oraz Hunan Agricultural University w mieście Changsha w Chinach.
popularne posty
- Finanse za granicą – jak się przygotować?
- Co przywieźć ze sobą lub wysłać w paczkach- produkty trudnodostępne w Chinach
- Ogród botaniczny Chenshan w Szanghaju
- ZA CHINY LUDOWE! - krzaki, tony, mandaryński - jak to ugryźć?
- Zakończenie
- Lody. lody dla ochłody!
- Yuelu Academy
- Ceremonia parzenia herbaty
- Ślub po chińsku
- Palce lizać! Makarony
Labels
- architektura krajobrazu
- bank
- campus
- changsha
- chiny
- czas wolny
- dokumenty
- esn
- hangzhou
- hunan
- impreza
- internet
- jedzenie
- karaoke
- kraków
- lekarstwa
- lodowisko
- lot
- madżong
- mieszkanie
- pakowanie
- park
- pekin
- pierwszy raz
- podróże
- polska
- polsko-chińskie
- praktyki
- przed wyjazdem
- shopping
- studia
- suzhou
- szanghaj
- szczepienia
- szok kulturowy
- szpital
- uczelnia
- vpn
- wiza
- wrocław
- współpraca
- zakupy
- zhangjiajie
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 komentarze :