Wielki Mur Chiński!
Wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i
Przyrodniczego UNESCO Wielki Mur ciągnie się tysiącami kilometrów przez
pustynie, wzgórza i równiny.
Nazywany jest też Wanli Changcheng 万里长城, czyli Mur Długi na 10 000 li. Li jest to chińska
jednostka odległości. 10 000 nie powinno być tutaj traktowane dosłownie i
oznacza raczej "nieskończoną długość" muru.
8 zdeterminowanych Polaków, 7 dziewczyn i jeden chłopak
pragnący zobaczyć Wielki Mur. Coś tak odległego. Nikt z nas przecież nie
przypuszczał, że kiedykolwiek będziemy mieć możliwość zobczyć jeden z siedmiu
nowych cudów świata..!
Plan był taki, żeby wyjść bladym świtem, ale wiadomo...
nigdy tak nie wychodzi. Najpierw śniadanko. Pyszne placki z jajkiem i
warzywami. Dodatkowo trzeba było zrobić zapasy na cały dzień. Baozi, jogurty
(najpyszniejszy pekiński jogurt sprzedawany tylko w stolicy!) oraz owoce.
Wyprawa jak na wojnę.
Tym razem byliśmy całkowicie zdani na siebie. Nasz wierny towarzysz
podróży- Kaiqin „wziął wolne”, ale dał nam dokładne instrukcje jak dotrzeć do
Badaling. Jest to najbardziej popularny oraz najlepiej zachowany odcinek
Wielkiego Muru. Dostać się tam można na kilka sposobów. My wybraliśmy szybszy i
tańszy sposób- pociąg. Jednak już na dworcu kolejowym pojawił się problem.
Bilety na godzinę 10 i 11 zostały wyprzedane. Mieliśmy do wyboru albo zaczekać 4
godziny na odjazd kolejnego pociągu lub poszukać dostępnych połączeń
autobusowych. Wybraliśmy drugą opcję. Łatwo nie było. Musieliśmy pojechać metrem
na dworzec autobusowy. Tam nie potrafiliśmy znaleźć przystank autobusowego.
Pytaliśmy dosłownie wszystkich, mało kto mówi tu po angielsku. Nasz kolega
Chińczyk, obudzony ze słodkiego snu, pomógł nam posprawdzać dostępne
połączenia. Dwie możliwości- autobus numer 877 lub 919. Kolejki ludzi. Chaos a
zarazem bardzo dobra organizacja.
Takie rzeczy, tylko w Chinach! Poczuliśmy
ogromną radość, jak tylko wsiedliśmy do autobusu. Udało się!! Jedziemy! Bilety
kupuje się już w środku podczas jazdy. Dziwny zwyczaj. Koszt biletu w jedną
stronę 12 juanów.
Jesteśmy. Tłum ludzi. Spodziewaliśmy się tego, ale chyba nas
to trochę przerosło. Dużo sklepów, wszechogarniający kicz. Widoki za to piękne.
Mimo potęgi umocnień Wielki Mur nie spełniał nigdy roli
fortyfikacji zdolnej przeciwstawić się długiemu oblężeniu przez silną armię.
Mógł co najwyżej spełniać rolę systemu wczesnego ostrzegania. Do przekazywania
wiadomości alarmowych na wypadek zbliżania się nieprzyjaciół służyły wieże
sygnalizacyjne rozmieszczone co 100 metrów. Skuteczna komunikacja wzdłuż muru
była możliwa za pomocą syngałów dymnych, ognisk, bębnów i dzwonów.
Spotykamy Polaków! Radzą nam, aby na skrzyżowaniu skręcić w lewo.
Trasa ta jest mniej turystyczna, a widoki podobne. Na prawo droga prowadzi do
najwyższego punku i przyciąga tłumy Chińczyków.
Co chwilę przystajemy. Zdjęcie za zdjęciem. Co chwilę, ktoś znów
prosi o zdjęcie. Ale jak tu odmówić? Wycieczka klasowa, cała chińska rodzinka i
kolejny pstryk!
Mur się ciągnie. Nie ma końca. Wchodzimy na kolejne stopnie
niekończących się schodów. W górę, w dół. A każdy stopień ma inną wysokość.
Jeden 15 cm, a kolejny już 45cm. Miejscami podejścia na murze są bardzo strome.
Trzeba uważać, nie trudno jest się potknąć. Nam się udało, cali zdrowi i bardzo
szczęśliwi. Przed nami jeszcze tyle miejsc do zobaczenia!
md.
0 komentarze :