Ruchy, ruchy!...
To jednak jest inny świat, te Chiny.
Przechodząc przez ulicę, nie wystarczy się obejrzeć,
standardowe prawo-lewo-prawo tu nie działa. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, a
każde przekroczenie jezdni to nowa przygoda, szkoła przetrwania i walka o
przeżycie na raz:D
(Fotografia dzięki uprzejmości Pauliny Chyrc)
Otóż, przechodzi się tam, gdzie się akurat chce. Czasem są
pasy. Czasem nawet są światła. Ale co z tego, skoro i tak każdy robi to, co
chce i to, na co akurat ma ochotę. Rozwiązaniem jest wymijanie pojazdów i
przechodzenie po skosie. Nic akurat nie jedzie? Idziemy! Jedzie? Czekamy,
choćby i na środku ulicy, pomiędzy autobusem, samochodem i trzema skuterami. I
o ile jeszcze u nas na kampusie nie ma AŻ TAKIEGO ruchu, o tyle już w centrum
Changshy trzeba się uzbroić w cierpliwość. Cierpliwość dla tej inności. I w
odwagę, oczywiście!
(Fotografia dzięki uprzejmości Pauliny Chyrc)
Do tej pory przez ulicę przechodziłam przyklejona do kogoś
odważniejszego, ewentualnie bacznie obserwując niczym nie przejmujących się Chińczyków.
Teraz już zdarza mi się żwawiej, i nawet samej! przekraczać nasze uczelniane
dwupasmówki.
A jednak, trzeba to przyznać, w tym szaleństwie jest JAKAŚ
metoda. Od kiedy tu jesteśmy, nie widzieliśmy najmniejszego wypadku, stłuczki,
kolizji, nawet awanturki czy wygrażania pięścią. Ludzie chodzą slalomem. A
pojazdy slalomem jeżdżą, powoli, obserwując wszystkich dookoła, zwalniając,
przyspieszając, trąbiąc: Uwaga! Jadęęęę!...
Czasem, na środku co bardziej ruchliwego skrzyżowania,
pojawia się kierujący ruchem Pan Policjant. On sobie macha, a ludzie jeżdżą.
Nie wiem, czy jest tu jakaś zależność, ale całość jakoś działa. Kierunkowskazy
już niekoniecznie.
Jedną z naszych większych rozrywek, gdy jedziemy autobusem
do miasta, jest obserwowanie ruchu drogowego z przednich siedzeń. Światła nawet
bywają, ale i tak odnoszę wrażenie, że wszyscy jeżdżą na raz. Drugim ciekawym
zajęciem jest obserwowanie Pojazdów. A są najróżniejsze, zaczynając od zwykłych
samochodów z autobusami, przez niezliczoną ilość skuterów, na trójkołówkach i
stadach krów kończąc. Czasem jakieś dziecko wystaje przez szyberdach, z
ciekawością obserwując otaczającą je rzeczywistość, czasem jakaś pani w
przedziwnych rękawicach i paltoku (chroniącym przed wiatrem, a może słońcem?)
mknie przez środek kilkupasmowego skrzyżowania.
(Fotografia dzięki uprzejmości Pauliny Chyrc)
(Fotografia dzięki uprzejmości Pauliny Chyrc)
mj
1 komentarze :