Podróże czas zacząć!
Pierwsza wyprawa poza Changshę. Pierwszy cel – Park Narodowy
Zhangjiajie. Z Changshy można dojechać pociągiem albo autobusem. Wybieramy pierwszą
opcję, mimo że podróż trwa dłużej- 6 a nie 4 godziny, za to udaje nam się
znaleźć bardzo tanie bilety (120RMB w dwie strony). A raczej nie nam, tylko
naszej chińskiej koleżance L. Gdyby nie ona, cały ten wyjazd nigdy by się nie
udał!
Na pierwszy ogień, przygody w pociągu. Odprawa jak na
lotnisku, każdy musi pokazać dowód tożsamości i prześwietlić bagaż. Następnie,
udajemy się do odpowiedniej bramki i czekamy, aż zostanie otwarta. Tłum ludzi,
oddychamy z ulgą, że skończył się chiński złoty tydzień... Nawet nie wyobrażamy
sobie co tutaj musiało się dziać...
Z łatwością znajdujemy nasz pociąg, przed wejściem konduktor
sprawdza jeszcze raz nasze bilety, a następnie my udajemy się w poszukiwaniu
naszych „hard seat”, które nie są wcale takie twarde. Tak zaczyna się nasza
przygoda!
Późnym wieczorem wysiadamy w mieście Zhangjiajie. Z ciężkimi
plecakami, poszukujemy naszego hostelu, co nie było łatwym zadaniem. GPS źle
poprowadził i nagle okazało się, że nie mamy jak przekroczyć rzeki..! Rozwiązanie
nietypowe- przeszłyśmy po niestabilnych kamieniach. Co czeka nas dalej?
Zhangjiajie Base Youth Hostel okazuje się cudownym miejscem
z pięknym patio oraz obsługą mówiącą dobrze po angielsku. Koszt noclegu w 4-osobowym
pokoju 40RMB za noc. Wieczór spędzamy na graniu w chińskie warcaby oraz planowaniu
następnego dnia.
Na górze jest zimno, pochmurno oraz jest bardzo dużo ludzi, którzy za wszelką
cenę chcą się przepchnąć. Kontrasty! Jesteśmy w górach, a mimo to widzimy panie
na szpilkach ubrane jak na imprezę. Buty oraz odzież górska jest rzadkością,
plastikowe siatki zamiast plecaka. Każdy natomiast zaopatrzony jest w kijek do
selfie...
Aby zobaczyć wszystkie atrakcje góry potrzeba całego dnia.
Ścieżki w większości są proste, z betonu, przygotowane na masową turystkę.
Liczne schody urozmaicają spacer, ale nie sprawiają większej trudności.
Największą atrakcją są szklane platformy (koszt 10RMB) przez które można
zobaczyć widoki zapierające dech w piersiach... Natomiast drewniany, wiszący
most, który trząsł się przy każdym kroku przyprawiał o palpitacje serca.
Największym zaskoczeniem dla nas był końcowy etap naszej
wędrówki... Schody ruchome w środku góry... Brakuje tylko centrum handlowego na
szycie góry! Jazda tymi schodami w betonowym tunelu przy „relaksacyjnej”
chińskiej muzyce była jedną z najdziwniejszych rzeczy tego wyjazdu.
Ostatnim punktem naszej wycieczki była Brama do Nieba z 999
schodami o szerokości stopnia równej połowie naszej stopy. Ogromnej wielkości
oko skalne to prawdziwy cud natury, którzy przyciąga miliony turystów z całego
świata.
świetne widoki, ja bym się chyba nie odważyła :p
OdpowiedzUsuń