Uliczne garkuchnie
-To co, gdzie dziś jemy?
- Może u Pana Orzeszka?
- Chyba mam dziś ochotę na coś od Pani Pierożek…
- A może jednak u Francisa?...
Po dwóch miesiącach w Changshy mamy już swoje stałe miejsca,
przestrzeń oswojona!
Zaraz przy naszym akademiku znajduje się odwiedzany przez
nas każdego dnia ciąg wąskich uliczek wypełnionych sklepikami, knajpkami, restauracyjkami.
Skąd te zdrobnienia? Biorą się ze względu na mikroskopijną często wielkość
miejsc, dużych na tyle, żeby się obrócić. Ale też często, po przekroczeniu
przestrzeni, w której przygotowywane są potrawy, wejść można do salek ze
stolikami lub ławami, w których spokojnie można zjeść zamówione przez siebie
jedzenie. A do wyboru: ryż, makaron (chińskie noodle), pierożki,
bułeczko-pampuchy… W sam raz na śniadanie, obiad i kolację! Takich miejsc na
kampusie jest jeszcze kilka, w mieście co kilka kroków, w Chinach niezliczone
ilości. Tak jedzą Chińczycy, a proste, ciepłe, tanie oraz szybko serwowane
potrawy przypadły nam wszystkim do gustu :)
Makaron może być gotowany lub smażony, z warzywami lub zupą –
rosołkiem, z mięsem lub tofu, na zimno, na ciepło, często z orzeszkami ziemnymi
i grzybkami, fasolą, marynowaną kapustą, pikantny, łagodny… Ilość opcji wydaje
się być nieskończona. Kształtów makaronu jest mnóstwo, zazwyczaj nitki są
długie i chlapiące, dlatego siorbanie nikogo tu nie dziwi.
Ryż tak samo nas tutaj zaskakuje, może być gotowany albo
smażony, podawany jako jednoosobowa-jednodaniowa potrawa, lub jako baza do
zamawianych do niego osobno potraw, wnoszonych na osobnych talerzach: mięso z
papryczką, smażona zielona fasolka, gotowana marchewka, tofu na zimno…
Tutejsze pierożki też bardzo nas zdziwiły, ciasto przypomina
polskie, nadzienie czasem też. Trafiają się z mięsem albo kapustą (choć ta
akurat ma kompletnie inny smak niż nasza, eh!), a także innymi, wciąż trudnymi
do identyfikacji wypełnieniami.
Na śniadania polecamy bāozi, czyli tutejsze pampuchy (a może jednak trochę pierogi?...hm), na
słodko, na przykład z pastą z czerwonej fasoli, albo wytrawne, z mięsem,
warzywami (ostatnio trafiły mi się z makaronem i marchewką. Zdziwiłam się). Zamiast
tego można też zjeść mantou, słodkie pampuchy bez wypełnienia, popijane najlepiej
mlekiem sojowym (dziś może z pływającymi w środku fasolkami i żelkami?...).
Wszystko można też przegryźć plackami, smażonym tofu, mięsem i warzywami z
grilla…
Kulinarna nuda nam
nie grozi! Choć czasem tęskno do polskiego chleba :)
mj
0 komentarze :