Feeria barw, kolorów i smaków
Owoce w Chinach.
Ogromną przyjemność sprawia
oglądanie wystawionych w sklepie owoców, których układy i kompozycje zachęcają
do zakupów i późniejszych zachwytów nad smakiem!
Spora część owoców to te, które
znamy już z Polski, soczyste winogrona i śliwki, czy drogie jabłka.
Inne to takie, które znamy, ale
jaaaaakoooś nas zaskoczyły, jak na przykład wciąż jednak egzotyczne w Polsce
pomelo, gruszki (które nazywamy między sobą jabłko-gruszkami ze względu na
kształt zbliżony do jabłecznego i smak gruszkowy), zielone mandarynki, małe,
bardzo słodkie bananki, mnóstwo rodzajów melonów, mini arbuzy, papaje, granaty,
ananasy... Są też wiśnie i truskawki, bardzo zazwyczaj błyszczą, co czyni mnie
nie do końca ufną temu, że nie są z plastiku :D
Ostatnia grupa owoców to te, z
którymi nie spotkaliśmy się do tej pory. Należy do nich na przykład uwielbiany
przez nas wszystkich dragon fruit,
czyli owoc smoczy. Różowa skórka ma łuski, które, jak tuszę! przypominają łuski
smocze (tak przynajmniej działa moja wyobraźnia). Po przekrojeniu owocu
dostajemy się do słodkiego środka pełnego drobnych, czarnych pestek. Jemy
łyżeczką albo kroimy w kostkę.
Te małe zielone kulki ze zdjęcia
poniżej to jojoba, która przy
pierwszym spotkaniu wprawiła mnie w stan ekscytacji, ah więc to ten owoc jest w
większości kremów!... W smaku przypomina niedojrzałe jabłko, trzeba uważać na
pestkę znajdującą się w środku. Kupując należy wybierać owoce twarde i jędrne,
kolor skórki, czy jej przebarwienia, nie ma w tym przypadku większego
znaczenia. Byle jojoba nie była miękka i pomarszczona!
龙眼 – The eye of dragon – Oko smoka (czyż nazwa nie jest totalnie, niesamowicie piękna?! :D)
Ten owoc to jest zagadka. Twardą, skórzastą powłokę należy
rozerwać i wtedy naszym oczom ukaże się bardzo, bardzo słodkie, galaretowate
wnętrze. W nim jest śliczna, choć niezjadliwa, błyszcząca i twarda pestka.
Zachęcani licznymi wpisami
podróżników odwiedzających Azję, postanowiliśmy spróbować sławnego duriana. Nigdy więcej! Uciekaliśmy w
podskokach. Owoc ten słynie z bardzo silnego, nieprzyjemnego zapachu. Z tego
powodu nie można go wnosić na pokład samolotów ani do hoteli. Łatwo też
rozpoznać, kto go niedawno jadł albo przynajmniej trzymał. Mimo tej ogromnej
wady, odważnie podjęliśmy się zakupu kilku pokrojonych na przyulicznym
straganie kawałków. Niestety, oprócz zapachu durian posiada także SMAK, swoistą
mieszankę młodej cebulki, szczypiorku, budyniu, masła i mydła. Mówiłam już, że
nigdy więcej?
Ciekawe ciekawostki
#1: Pomidory traktowane są jak
owoce, często dekorują torty urodzinowe, czy patery owoców w klubach. Mimo, że
spotkaliśmy się z tym nieraz, nie przekonaliśmy się do jedzenia ich z kremem.
#2: Jabłka chętnie wręczają
Chińczycy jako prezenty, mają one oznaczać entuzjastyczne „Good luck!”,
Powodzenia!
mj
Hej! Super się Was czyta, zawsze fajnie zobaczyć co tam słychać na innym kontynencie :)
OdpowiedzUsuńŚwiętujecie jakoś tłusty czwartek? Znaleźliście coś, co przypomina typowe polskie pączkasy czy zadowalacie się chińskimi specjałami? Tam w ogóle mają pączki? :D
Pozdrawiam, fanka z UP :)