Wigilia na obczyźnie

08:20 Unknown 0 Comments


Święta Bożego Narodzenia to między innymi czas spędzony w rodzinnym gronie, a my jesteśmy tak daleko od domu, że aż trudno wyobrazić sobie większy dystans. Teraz akademik jest naszym domem, a znajomi rodziną. By nie tęsknić tak bardzo za tymi, których zostawiliśmy w Polsce i miło spędzić świąteczny czas, zabraliśmy się do szykowania Wigilii.
            Zakupy, dekoracje, lista gości, gotowanie… zadania rozdzielone. Każdy z mniejszym lub większym zapałem zabrał się do pracy. Na początku było ciężko, zwłaszcza, że nienasyceni piosenkami typu „Last Christmas” granymi normalnie we wszystkich autobusach czy sklepach, nie czuliśmy tej magicznej atmosfery. Dopiero dwa dni przed Wigilią kiedy nadchodził czas szykowania pierogów, ciast, sałatek, poczuliśmy smak zbliżającego się Święta oraz licznych niespodzianek.
Każdy z nas postanowił zaprosić kogoś z bliskich znajomych, przyjaciół, więc kolacja szykowana dla dwudziestu pięciu osób stała się nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza, że do dyspozycji mięliśmy tylko dwa palniki, dwa woki, patelnię i nowo zakupiony piekarnik.
O tym, że trudno nam będzie przygotować niektóre tradycyjne potrawy, wiedzieliśmy już na etapie zakupów, ale dopiero w trakcie przygotowań okazało się, jak dużą kreatywnością musimy się wykazać. W pierogach ruskich do farszu zamiast białego sera musieliśmy użyć czegoś przypominający ser topiony i mascarpone. Dodatkowo po rozmrożeniu farsz ten zaczął pływać. Aby zgęstniał, postanowiliśmy odparować nadmiar wody smażąc go na patelni. Inne pierogi, które miały być z kapustą i z grzybami ostateczne były z kapustą pekińską, uszka zrobione były z grzybów shitake, a barszcz… Po obraniu dwóch kilogramów buraków okazało się, że nie są one burakami, tylko innymi czerwonymi warzywami przypominające buraki tylko z wyglądu. Skończyło się na tym, że zamiast barszczu na naszym stole królowała tradycyjna pomidorowa z kluskami zrobionymi z resztki ciasta po pierogach. Poza tymi nowościami mieliśmy także między innymi fasolę z kapustą, krokiety, sałatki warzywne, piernik, szarlotkę czy dania przygotowane przez niektórych zagranicznych gości.
 Atmosfera była niesamowita, ciepła i rodzinna, a wspólne dzielenie się opłatkiem sprawiło, że niejednemu z nas w oku zakręciła się łza.
Każdy miło spędził czas rozmawiając i śpiewając kolędy. Do tego chyba wszyscy byliśmy w tym roku grzeczni, bo każdemu święty Mikołaj zostawił coś pod choinką.
 

 Jesteśmy pewni, że wszyscy na długo zapamiętają te wspaniałe Święta, spędzone w egzotycznych Chinach razem z ludźmi pochodzącymi z czterech różnych kontynentów.

0 komentarze :