Ogrody warzywne

08:17 Unknown 0 Comments



Czasem to robimy. Zamykamy drzwi naszego mieszkania i wychodzimy w poszukiwaniu nowych miejsc. To najlepszy sposób na poznanie Chin. Nie trzeba wcale iść daleko, ot tuż za róg knajpki w której właśnie zjedliśmy ryż z fasolką i bakłażanem. Nierzadko to co widzimy bardzo nas zaskakuje, zastanawiamy się „Chwila, chwila ale jak to?”.  I tak pewnego dnia, opuszczając mury Hongqi  (targowisko z knajpkami, ubraniami, tekstyliami) ujrzeliśmy… ogrody warzywne.
Wszystko byłoby całkiem ok, gdyby nie fakt że…  to wielkie pole przecina ośmiopasmowa nowa, asfaltowa droga! Wygląda to mniej więcej tak, jakby ktoś dosłownie przed chwilą, wcisnął na środek uprawy, wielką czarną ulicę z papieru. A to że nie jest z papieru da się nawet poczuć.  Nawierzchnia jeszcze nie ubita, duszący zapach unosi się w powietrzu. Mamy wrażenie że te wszystkie warzywa zamiast na ziemi rosną na asfalcie…


Pola uprawne należą do naszego uniwersytetu. Przeprowadza się tutaj różnorakie badania np. na zawartość pestycydów w warzywach, systemu roślin filtrujących wodę w zbiornikach o różnej wielkości. Obszar jest naprawdę ogromny i wymaga pracy wielu ludzi. Na stałe zatrudnieni są pracownicy fizyczni, naukowcy z uniwersytetu i co ciekawe studenci. Dziewczyny pracują w laboratoriach, natomiast chłopcy wykonują prace na polu. W opinii poznanych przez nas studentów praca jest ciężka, nużąca i bardzo mało płatna.
Kolejną ciekawostką jest to że warzywa które są tutaj uprawiane trafiają na stoły knajp i restauracji znajdujących się na kampusie.  Warzywa, które rosną metr od drogi! Chińczycy naprawdę każdy wolną przestrzeń adaptują pod swoje potrzeby.
To miejsce jest wyjątkowe. Niby miasto ale ma coś ze wsi. Ale o tym że wsią nie jest, przypomina nam ta wielka droga. Kilka metrów dalej osobny byt.  Ogród tym razem chyba prywatny – otoczony niesamowitym murem, skleconym ze wszystkiego co miał pod ręką właściciel. A w środku to samo, rzędy sałat, fasoli, groszku, kapusty. Na czyim talerzu one się znajdą? Nie znamy odpowiedzi.




W centrum kapusu też można znaleźć zapalonych ogrodników. Tuż przy pętli autobusowej pod płotem zobaczyć można poletka z warzywami o łączej wielkości 1,5m2. Wygląda to jak działania guerilla gardening – każdą nawet prywatną, lecz opuszczoną przestrzeń obsadza się roślinami. Takich ogródków w Changshy można znaleźć wiele. Jeżeli nie w dziurze w chodniku, to w plastikowych pojemnikach po jedzeiu. Chińczycy nie muszą podążać za zachodnimi trednami partyzantki ogrodowej,  oni wyznaczają swoje własne.  
es



0 komentarze :